Fallow deer rutting season - Fallow dear (dama dama) - Bekowisko - Daniel zwyczajny.
Maciej Knop
Maciej Knop
Maciej Knop
Maciej Knop
It was a foggy November morning when my father-in-law, dad and companion went on a trip to the national park commonly known as the New Forest in southern England. I saw Fallow deers around of Lyndhurst several times. This time, during the rutting season, we decided to check if they could still be there. The fog made it difficult to see, but we could hear them better when they were in the area. Besides, they also had poor conditions for noticing us, which I thought was a good sign.
We decided to walk along the edge of the forest so as not to make noise, not to step on dry branches in the forest every now and then, and to have better visibility into the clearing. After a dozen or so minutes of walking, we heard the first beats of Fallow deer, which, carrying the sound in the forest, resembled an advanced hoarseness. Just before the rutting season, and also during it, the bulls dig up the so-called oestrus pits (cradles), which have their very important and strategic importance during the mating season of Fallow deer. It is very characteristic of Fallow deer.
The bull with its front legs (stalks) digs such pits and then urinates into them, which has a very intense smell during the heat phase. A bull in estrus often rests in such a hole during the day, and a foul dimple attracts the doe and most of the mating takes place in estrus holes. I would like to add that rutting is a time of hard fight and sacrifices. During this period, bulls can lose up to 20% of their body weight. Only the strongest have a chance of producing their own offspring. During the rutting season, the bull tries to get its own swarm of several to a dozen does. If during this time he is not stalked or simply scared away by another bull, they have a chance to make effective matings in the cloud. The shape of the fallow deer antlers means that regular fights rarely end in the death of the opponent, but when loaded with testosterone, they instinctively look for their potential rivals.
Fallow deer can fights even long hours and sometimes end tragically.
After listening for a few minutes, we found that our fallow deer were jogging nervously and every now and then we could hear the bleating from two sides. Using the beaten paths of animals, crouching in one meter-high ferns, we slowly approached quite a large group of fallow deer. There were three or four handsome males who were following the steps of their potential rivals.
Fallow deer were very mobile and could easily run their swarms of hind legs around, and with very good eyesight they followed almost every step of the females. At one point, one of the males moved decisively towards the bull that showed the greatest interest in the doe in the cloud. Then this one too rushed to meet. A fight broke out. We sat in the ferns and watched the whole situation. In front of us, here are two male Fallow deer in combat gear, just crossing their antlers.
Awesome! The bulls fought quite in earnest while the rest of them watched the two warriors.
The Fallow deer charged hard and pushed against each other with all their strength, pushing off with their hind legs. A slight misalignment could have had fatal consequences. The poles on the antlers were long and sharp. The fighting bulls did not pay attention to what was happening around them and carefully followed their every move to take advantage of the error in the attack. Strong neck and neck muscles perfectly balanced the head and the arrangement of the antlers in relation to the opponent. The muscular thighs and slender figure of the animal made me realize how agile, quick-witted and strong a male fallow deer is. The fight lasted 20 minutes and everything was so close that I could easily take good photos, especially as the sun was already illuminating the clearing. The first signs of fatigue of the fighting bulls were already visible.
Deep breaths, hot steam from the mouth, and eyes fixed on one point were evidence of an incredible commitment to the fight for the leadership of a swarm of doves. At one point, one of the bulls jumped to the side for a second.
The rival, seeing the enemy's terrible mistake, stormed the ribs with his antlers, until the hair tugged high into the air. I noticed fresh fight wounds on both males' necks, and then realized that this was no joke. The bulls fought very seriously. Another long minutes passed. The animals almost staggered on their feet, but neither would yield. They stood tired and waited to see which one would attack first. It was a moment when both adult males had no more strength. To my surprise, the bull, which I thought seemed stronger, slowly began to retreat. The second, seeing the surrender gesture, attacked immediately. The chase lasted several meters. You will not believe! My favorite jumped into the nearby swamp up to his neck and pretended to be dead !!! The rival was still waiting for the fight to start. The Fallow deer "the trickster" did not move and was stuck in the water up to his neck.
After a while, the winner jumped out of the swamp and proudly entered the clearing to heal his control over the swarm.
Cautiously in silence, we retreated into the fern.
In disbelief what we saw that morning, we decided to sit down by an old fallen oak tree to see the photos and relive the event ...
This story is dedicated to my late father-in-law - Dad, the tireless companion of our joint expeditions. Thank you.
Był mglisty listopadowy poranek, kiedy wybraliśmy się wraz z moim teściem, tatą i kompanem wielu fotograficznych wypraw na teren parku narodowego powszechnie znanym jako New Forest w południowej Anglii. Kilkakrotnie widziałem w okolicy miasta Lyndhurst daniele. Tym razem w okresie bekowiska postanowiliśmy sprawdzić, czy faktycznie mogą tam jeszcze być.
Mgła utrudniała znacznie widoczność, lecz za to mogliśmy lepiej je słyszeć w chwili, kiedy znajdowały się w okolicy. Poza tym one też miały marne warunki do zauważenia nas, co uważałem za dobry znak.
PostanowiliÅ›my iść brzegiem lasu, by nie haÅ‚asować, nie nadeptujÄ…c co chwila na suche gaÅ‚Ä™zie w lesie i mieć lepszÄ… widoczność w gÅ‚Ä…b polany. Po kilkunastu minutach marszu usÅ‚yszeliÅ›my pierwsze pobekiwania danieli, które niosÄ…c po lesie dźwiÄ™k przypominaÅ‚y zaawansowanÄ… chrypÄ™.
Tuż przed okresem bekowiska, a także w jego trakcie byki wykopujÄ… sobie tzw. doÅ‚ki rujowe (koÅ‚yski), które majÄ… swoje bardzo ważne i strategiczne znaczenie w czasie okresu godowego danieli. Jest to bardzo charakterystyczne wÅ‚aÅ›nie dla danieli. Byk przednimi nogami (badyle) wykopuje takie doÅ‚ki, a nastÄ™pnie oddaje w nie mocz, który w okresie rujowym ma bardzo intensywny zapach. Byk w okresie rui czÄ™sto w ciÄ…gu dnia odpoczywa w takim doÅ‚ku, a cuchnÄ…cy doÅ‚ek wabi Å‚anie i wiÄ™kszość kryć odbywa siÄ™ wÅ‚aÅ›nie w doÅ‚kach rujowych. Dodam jeszcze, że bekowisko to czas ciężkiej walki i poÅ›wiÄ™ceÅ„. W tym okresie byki mogÄ… stracić nawet ok 20% swojej masy ciaÅ‚a. Tylko najmocniejsze i najsilniejsze majÄ… szanse na wÅ‚asne potomstwo. W okresie bekowiska byk stara siÄ™ zdobyć wÅ‚asnÄ… chmarÄ™ liczÄ…cÄ… od kilku do kilkunastu Å‚aÅ„. JeÅ›li w tym czasie nie zostanie zrogowany lub po prostu skutecznie odstraszony przez innego byka, ma szansÄ™ dokonać skutecznych kryć w chmarze. KsztaÅ‚t poroża daniela powoduje, że zwykÅ‚e walki rzadko koÅ„czÄ… siÄ™ Å›mierciÄ… przeciwnika, ale naÅ‚adowane testosteronem instynktownie szukajÄ… swoich potencjalnych rywali. Walki danieli potrafiÄ… trwać nawet dÅ‚ugie godziny i czasem koÅ„czÄ… siÄ™ tragicznie.
Po kilkuminutowym nasÅ‚uchiwaniu, stwierdziliÅ›my, że nasze daniele biegajÄ… nerwowo i co chwile sÅ‚ychać byÅ‚o beczenie jakby z dwóch stron. WykorzystujÄ…c wydeptane Å›cieżki zwierzÄ…t, w metrowych paprociach na kuckach, powoli zbliżaliÅ›my siÄ™ do caÅ‚kiem sporej gromadki danieli. Widać byÅ‚o trzy lub cztery dorodne samce, które badawczo Å›ledziÅ‚y kroki swoich potencjalnych rywali. Daniele byÅ‚y bardzo ruchliwe i bez problemu mogÅ‚y obiegać swojÄ… chmarÄ™ Å‚aÅ„ dookoÅ‚a, a przy bardzo dobrym wzroku Å›ledziÅ‚y niemal każdy krok samic. W pewnym momencie jeden z samców ruszyÅ‚ zdecydowanie w kierunku byka, który wykazywaÅ‚ najwiÄ™ksze zainteresowanie Å‚aniami w chmarze. Wtedy i ten ruszyÅ‚ pÄ™dem naprzeciw. RozgorzaÅ‚a walka. SiedzieliÅ›my w paprociach i przyglÄ…daliÅ›my siÄ™ caÅ‚ej sytuacji. Przed nami oto, dwa samce danieli w bojowym rynsztunku, wÅ‚aÅ›nie krzyżowaÅ‚y swoje poroża. Niesamowite! Byki zaczęły walczyć caÅ‚kiem na serio, a caÅ‚a reszta przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ dwóm wojownikom. Daniele mocno szarżowaÅ‚y oraz z caÅ‚Ä… siÅ‚a napieraÅ‚y na siebie, odpychajÄ…c siÄ™ tylnymi nogami. Niewielki bÅ‚Ä…d w ustawieniu mógÅ‚ być tragiczny w skutkach. Tyki na porożach byÅ‚y dÅ‚ugie i ostre. WalczÄ…ce byki nie zwracaÅ‚y uwagi na to, co siÄ™ dzieje dookoÅ‚a i uważnie Å›ledziÅ‚y każdy swój ruch, by wykorzystać bÅ‚Ä…d w natarciu. Silne mięśnie karku i szyi Å›wietnie balansowaÅ‚y gÅ‚owÄ… oraz ukÅ‚adem poroża wzglÄ™dem przeciwnika. Umięśnione uda i smukÅ‚a sylwetka zwierzÄ™cia uÅ›wiadomiÅ‚y mi jak zwinny, bystry i silny jest samiec daniela. Walka trwaÅ‚a juz dobre 20 minut i wszystko dziaÅ‚o siÄ™ tak blisko, że bez trudu mogÅ‚em zrobić dobre zdjÄ™cia, tym bardziej, że sÅ‚oÅ„ce już mocno oÅ›wietlaÅ‚o polanÄ™.
Widać juz byÅ‚o pierwsze objawy zmÄ™czenia walczÄ…cych byków. GÅ‚Ä™boki oddech, gorÄ…ca para z pyska, a także oczy wpatrzone w jeden punkt, Å›wiadczyÅ‚y o niesamowitym zaangażowaniu w walkÄ™ o przywództwo nad chmarÄ… Å‚aÅ„. W pewnym momencie jeden z byków odskoczyÅ‚ na sekundÄ™ w bok. Rywal, widzÄ…c straszny bÅ‚Ä…d przeciwnika, uderzyÅ‚ szturmem porożem w żebra, aż sierść wyszarpaÅ‚o wysoko w powietrze. ZauważyÅ‚em na szyi obu samców Å›wieże rany walki i wtedy zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że to nie przelewki. Byki walczyÅ‚y bardzo serio. MijaÅ‚y kolejne dÅ‚ugie minuty. ZwierzÄ™ta niemalże sÅ‚aniaÅ‚y siÄ™ na nogach, lecz żaden nie chciaÅ‚ ustÄ…pić. StaÅ‚y zmÄ™czone i czekaÅ‚y, który z nich zaatakuje pierwszy. To byÅ‚a chwila, kiedy oba dorosÅ‚e samce nie miaÅ‚y już siÅ‚. Ku mojemu zaskoczeniu byk, który wedÅ‚ug mnie wydawaÅ‚ siÄ™ silniejszy, powoli zaczÄ…Å‚ siÄ™ wycofywać. Drugi, widzÄ…c gest poddania, od razu zaatakowaÅ‚. PoÅ›cig trwaÅ‚ kilkanaÅ›cie metrów. Nie uwierzycie! Mój faworyt wskoczyÅ‚ do pobliskiego bagna po samÄ… szyjÄ™ i udaÅ‚, że nie żyje !!! Rywal wciąż czekaÅ‚ na podjÄ™cie walki. Daniel „oszust” nie ruszaÅ‚ siÄ™ i tkwiÅ‚ w wodzie po samÄ… szyjÄ™. Po chwili, zwyciÄ™zca wyskoczyÅ‚ z bagna i dumnie wkroczyÅ‚ na polanÄ™, by wybeczeć swoje panowanie nad chmarÄ…. Ostrożnie w milczeniu wycofaliÅ›my siÄ™ w gÅ‚Ä…b paproci. Z niedowierzaniem, co zobaczyliÅ›my tego ranka, postanowiliÅ›my usiąść przy starym zwalonym dÄ™bie, aby obejrzeć zdjÄ™cia i jeszcze raz przeżyć to wydarzenie…
To opowiadanie dedykuje mojemu nieżyjÄ…cemu już dziÅ› TeÅ›ciowi – Tacie, niestrudzonemu kompanowi naszych wspólnych wypraw. DziÄ™kujÄ™.
Maciej Knop